top of page

Wieczne niezadowolenie

  • thinkpomysl
  • 24 kwi 2019
  • 2 minut(y) czytania

Gdy zapytamy się "przeciętnego Kowalskiego", czy mało zarabia, to odpowie: "oczywiście, że tak!" i to bez względu na to, czy jest zatrudniony w prywatnym przedsiębiorstwie, czy w tzw. "budżetówce". Płaca jest bowiem czymś ściśle mierzalnym, w przeciwieństwie do pracy, której wartości sprawiedliwie zmierzyć się nie da. Oczywiście, możemy brać pod uwagę ilość przepracowanych godzin, czy zerwanych w sadzie jabłek, ilość spalonych kalorii, przebytych kilometrów, czy sporządzonych raportów lub spraw zakończonych przez danego urzędnika. Możemy brać pod uwagę podstawową zasadę, że do pracy wymagającej kwalifikacji, do której potrzebne są lata spędzone na studiach należy przykładać wyższe wynagrodzenie niż do takiej, którą można podjąć od razu po ogólniaku. Możemy to wszystko uwzględniać, ale po głębszej analizie okazuje się, że dana czynność oznacza dla poszczególnych ludzi skrajnie różny wysiłek fizyczno - intelektualny, a i zdolności uczenia się też są zróżnicowane, co ma przecież wpływ na wybraną ścieżkę edukacji i jej wyniki. Możemy wprowadzać eksperymenty, w których ludzie często zmieniają swoją pracę, tak, by móc określić ich ciężar z punktu widzenia poszczególnych pracowników, ale przecież lata pracy w danym zawodzie wpływają na odczuwany poziom wysiłku i ciężar, który ma korespondować z wynagrodzeniem. W obliczu tej prawdy eksperyment staje się bezcelowy, podobnie jak wszelkiego rodzaju strajki wymuszające wyłącznie wzrost płac. Protestujący nauczyciele domagają się też pewnych, bliżej nieokreślonych reform i przywrócenia prestiżu zawodu nauczyciela, ale to wszystko zdaje się być oderwane od postulatu płacowego. Innymi słowy - podwyżki mają być, a reszta rzeczy ma się zmieniać bez względu na wzrost płac. To całkowicie bezsensowne. Zawsze znajdzie się grupa społeczna zarabiająca za mało, a rozdawanie podwyżek bez głębokich reform tylko zwiększy apetyt na kolejne wzrosty wynagrodzeń (nawet gdy nie rosną ceny). Trzeba więc rozmawiać o przebudowie całego systemu wynagrodzeń, trzeba w końcu zdobyć się na dyskusję o dochodzie podstawowym i reformie systemu wsparcia socjalnego. Wynagrodzenia ze sfery budżetowej winny być powiązane ze średnią krajową płacą, a ta mieć kluczowe wpływ na tempo wzrostu tej minimalnej i poziom świadczeń z opieki społecznej. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Trzeba zanurkować głębiej - dokładnie zbadać tę górę, zejść w nieprzyjemne rejony, bo w przeciwnym razie niezadowolenie Polaków ze swoich płac rosło będzie coraz szybciej.


 
 
 

Yorumlar


Niniejsza strona na celu promować zdroworozsądkowe myślenie i krzewić
postawy zgodne z etyką chrześcijańską.


 

bottom of page