W rękach państwa
- thinkpomysl
- 16 lip 2018
- 1 minut(y) czytania

Kiedy ktoś popełnia czyn zabroniony, pierwszą myślą jest chęć ukarania go niemalże w stylu Kodeksu Hammurabiego. Szybkie wymierzenie kary ma utwierdzać w przekonaniu, że żyjemy w państwie prawa, a sprawiedliwość stanowi główną jego domenę. Zapominamy przy tym, że większość popełnianych deliktów wynika właśnie z poczucia niesprawiedliwości. Oczywiście, tych popełnionych przy zachowaniu pełnej świadomości. Co ciekawe, rzadko kiedy chce nam się wierzyć, że ktoś w momencie popełnienia czynu był niepoczytalny - na ogół za przyczynę uznajemy wyłącznie lenistwo i nienawiść do innych, a o tym, że pierwsze było najczęściej poczucie krzywdy w ogóle nie chce się myśleć. Optujemy zatem za implementacją sprawiedliwości dopiero wówczas, gdy jej brak kończy się nierzadko tragicznie i w przypadku korzystnego (z punktu widzenia biernego obserwatora) wyroku cieszymy się, że przyszło nam żyć w sprawiedliwych czasach. Sprawiedliwość, a raczej jej brak zaczyna się od nas samych, od momentu, gdy chcemy, by aparat państwa wyręczał nas w każdym ludzkim obowiązku.
Comments