Sukcesy i porażki
- thinkpomysl
- 15 mar 2018
- 1 minut(y) czytania

Ocena dostateczna, w szkole zwana potocznie "tróją", dla części uczniów jest sukcesem, dla innych wręcz przeciwnie - porażką. Gdy ktoś swoją przygodę ze szkolnymi notami zaczynał właśnie w okolicach dostatecznej, to utrzymywanie takiego poziomu wydaje się czymś normalnym, a że od normalności do poczucia sukcesu niedaleka droga, to skutki mamy jakie mamy. Odnoszony triumf sprawia, że uczeń nie zastanawia się czy można lepiej - "byle do przodu", "jakoś to będzie" - te hasła też mają znaczenie! Z kolei, gdy "piątkowicz" nagle zaliczy na trzy, to zupełnie zrozumiałym jest, że odbiera to jako porażkę. Po raz kolejny muszę przyznać - od szkoły się zaczyna! Potem wcale nie jest lepiej. Kombinowanie by jak najmniejszym kosztem uzyskać jak największy efekt to domena rzeczywistości. Idzie w parze w znanym od dziecka wywróceniu wartości pojęć do góry nogami. Skoro największe gratulacje składa się z tytułu urodzenia dziecka, a trud wychowawczy niedostrzegany chociażby w gratulacjach z okazji dobrej oceny z egzaminu magisterskiego, czy działalności wolontaryjnej potomka mówi wszystko. Ale zastanawia mnie jedno - skoro poczucie sprawiedliwości jest czymś powszechnym (bo jest wrodzone), to czemu jedynie ci pokrzywdzeni czują się źle, a szeroko pojęci "kombinatorzy" zdają się nie przejawiać wyrzutów sumienia. Naprawdę, aż tak potrafią udawać?
Comments