Wychowanie do życia w szkole
- thinkpomysl
- 7 mar 2018
- 1 minut(y) czytania

Przedmiot "Wychowanie do życia w rodzinie" nierzadko jest utożsamiany wyłącznie z edukacją seksualną, a ta bez "kształcenia" w zakresie relacji międzyludzkich (koleżeństwa, przyjaźni, partnerstwa), systemów etycznych i powiązanych z nimi modeli rodziny słusznie wydaje się czymś niestosowanym, a czasem wręcz szkodliwym. Być może właśnie takie argumenty podnoszą wychowawcy klas, w szkołach średnich, którzy nakłaniają rodziców do masowych rezygnacji ze wspomnianego przedmiotu. Niewykluczone, że wcześniej wspomniane uzasadnienia nie są decydujące, a liczy się po prostu brak dodatkowej godziny zajęć w tygodniu, to trzeba mieć na uwadze, że skutki braku prawdziwych zajęć wychowawczych w szkołach ponadgimnazjalnych (ponadpodstawowych) skutkuje wieloma patologiami. Szkoła średnia nie rzadko uchodzi za miejsce, w którym zdobywa się wyłącznie wiedzę, na wychowywanie jest już za późno (albo brakuje czasu!), a nawet jeśli nie, to niech wychowaniem zajmą się rodzice (opiekunowie). W końcu to oni ponoszą główną odpowiedzialność za wprowadzenie swoich dzieci w dorosłość. Zastanawiam się jednak, czy robienie takiego wielkiego szumu o jedną dodatkową godzinę zajęć w tygodniu, walka o więcej czasu wolnego dla uczniów rekompensuje negatywne efekty widoczne czasem od razu po opuszczeniu murów szkoły przez uczniów. Myślę, że nie, ale patrząc na wcześniejsze lata edukacji dochodzę do wniosku, że przedmiot "Wychowanie do życia w rodzinie" jak każdy, który nie jest oceniany lub ocena nie liczy się do średniej (jak w przypadku religii) bez względu na to, czy będzie prowadzony czy nie stanie się dla uczniów wyłącznie okazją do relaksu, swoistego resetu. Pozostaje więc chyba poprawić sposób prowadzenia pozostałych zajęć i dopiero potem działać coś w sferze "Wychowania do życia w rodzinie". Tylko ile czasu to zajmie...
Comments