"Mniejsze zło" a kadencyjność
- thinkpomysl
- 26 sty 2017
- 1 minut(y) czytania

Oczywiście, że dzięki ograniczeniu kadencyjności można zachęcić tych obywateli naszego kraju, który przez obecność "starych wyjadaczy" uważają kandydowanie w wyborach za stratę czasu. Są jednak lepsze sposoby - kampanie informujące o możliwościach składania petycji czy szerokie konsultacje społeczne przy podejmowaniu decyzji. Bez tego ograniczenie kadencyjności może doprowadzić do sytuacji, że do władzy dojdą osoby, które przez lata trzymały się z boku, a teraz w końcu "dorwą się do koryta". O wiele lepszym pomysłem jest wsłuchanie się w głos ludu i uzależnienie kadencyjności od frekwencji w wyborach, a co za tym idzie od rzeczywistego poparcia danego kandydata. Jeżeli będzie ono niższe od wyznaczonego poziomu, to dany włodarz nie będzie mógł już startować w wyborach za 8 lat. Oczywiście - należy wyznaczyć dwa progi. Osobny dla wyborów zakończonych w I turze i osobny dla tych z ponownym głosowaniem. Bez wątpienia jednak zmęczenie dotychczasowymi twarzami w polityce widać po frekwencji, bo wybór "mniejszego zła" trudno wykryć...
Comments