Polityka. Po co to wszystko?

Po co nam politycy, którzy chcą tworzyć uchwały będące przepisaniem aktów prawnych o wyższej randze, które same w sobie mają stać się najwyższym, może nawet wyższym od Konstytucji RP, aktem normatywnym? Po co nam "wybrańcy narodu" nieświadomi, że zawsze znajdą się opinie prawne wg których coś jest nielegalne, nawet gdy coś w powszechnej opinii będzie manifestacją prawa w najczystszej postaci? Po co nam ludzie, którzy co "5 minut" zmieniają zdanie przez co nie można prowadzić z nimi jakichkolwiek negocjacji? Po co nam politycy, dla których kompromis to przyjęcie ich racji bez mrugnięcia okiem przez wszystkich pozostałych? Po co nam "wybrańcy narodu", którzy nie potrafią zastosować przysługujących im siłowych rozwiązań, tylko wolą biernie czekać i marnować czas przeznaczony na poprawę państwa?