Zmuszam, bo kocham
- thinkpomysl
- 2 paź 2016
- 1 minut(y) czytania

Wątpliwości typu: "jeżeli zmuszam się do czegoś dla umacniania związku, to czy faktycznie jest sens ten związek kontynuować?" może rozwiać proste porównanie. Czy gdy zmuszasz się do wstania wcześnie rano i odprowadzenia drugiej połówki na dworzec jest to jednoznaczne ze znamionami kryzysu skoro każdy praktycznie zmuszał się żeby o świcie wstać do szkoły, a tą szkołę jakoś skończył, bo chyba nie był to dowód, że nie jest do niej stworzony? Istotny jest sam fakt zmuszania się - gdybyśmy się nie zmuszali, to świat stałby na głowie. Jedyna różnica między życiem w związku, a resztą rzeczywistości jest taka, że nie mamy tutaj odgórnych nakazów, tylko są one ustalane spontanicznie i często nieświadomie w ramach tworzenia związku. Istotna jest sama nasza aktywność - jeżeli rozważamy sam fakt "zmuszania się", to znaczy, że odczuwamy taką potrzebę wynikającą z chęci wyparcia się tego, co niedojrzałe. W końcu okres dzieciństwa i wczesnej młodości to okres braku zobowiązań i tylko nakładanie ich na siebie, pozwala wejść na wyższy poziom, a że okres młodzieńczy trochę trwa to zostają w nas pozostałości manifestujące się właśnie zmuszaniem. Na etapie bardzo dojrzałego związku mogą zaniknąć do tego stopnia, że życie nabierze zupełnie innej jakości. Więc może warto kontynuować, niż zaczynać znowu od nowa?
Comments