top of page

Czarny poniedziałek, czyli o braku umiejętności czytania ze zrozumieniem?

  • thinkpomysl
  • 28 wrz 2016
  • 2 minut(y) czytania

Najbliższy poniedziałek ma być dla Polski czarny. Tak, kobiety mają zastrajkować i zrezygnować z zajęć zawodowych i domowych. Chcą bowiem same decydować o własnym zdrowiu, życiu, ciele i prokreacji. Dziwne, bo nikt chyba nie chce robić tego za nie, a prokreacja to również akt z mężczyzną, więc i przedstawicieli płci męskiej należałoby poprosić o głos. Ale, najpierw pewne fakty. Pomysłodawcy Ogólnopolskiego Strajku Kobiet ubzdurały sobie, że obywatelski projekt Fundacji Pro Life "Stop aborcji", który został przez posłów skierowany do prac w komisjach, zakłada, że gdy życie ciężarnej kobiety będzie zagrożone, to nie będzie ratowana. Jest to wierutna bzdura, wystarczy zerknąć do samego projektu w którym czytamy: "Nie popełnia przestępstwa [spowodowania śmierci dziecka poczętego] lekarz, jeżeli śmierć dziecka poczętego jest następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia bezpośredniego dla życia matki dziecka poczętego". Niestety, ale przytoczenie tych słów nie zadziała na część pań, które je zna. Uczepią się one bowiem słów "działania lecznicze" jakby nie rozumiały, że wszelka pomoc medyczna jest działaniem leczniczym, a zatem nie możemy tu mówić o jakimkolwiek rozróżnianiu form pomocy udzielanej kobietom w ciąży. Nie jest również prawdą, że po ewentualnej (tak - ewentualnej, bo wejście projektu ustawy w życie wcale nie jest pewne) zmianie prawa lekarze będą obawiać się przeprowadzania badań prenatalnych. Służą one bowiem nie tylko stwierdzeniu, czy "można" dokonywać przerwania ciąży, czy nie. Mają na celu zdiagnozować schorzenie i umożliwić rozpoczęcie w odpowiednim momencie leczenia. Kolejnym kłamstwem jest sugerowanie, że ustawa zmusi kobiet do rodzenia martwych dzieci. To kolejna brednia - nie ma żadnego zapisu, który miałby to nakazywać, a usuwanie z kobiety martwego płodu nie jest powodowaniem śmierci dziecka poczętego.

Kobiet w Polsce nikt do niczego nie zmusza i nie ma zamiaru zmuszać. Mogą same decydować, czy chcą zajść w ciążę, czy nie, czy stosować środki antykoncepcyjne, czy nie. Mogą same decydować o swoim życiu. Skąd ta niewiedza? Nie wiem, czy lepiej, żeby była ona udawana, bo wówczas okaże się, że przedstawiciele naszego narodu potrafią czytać ze zrozumieniem, tylko dobrze manipulują, by osiągnąć swój cel (a domniemanym celem jest aborcja jako środek "antykoncepcyjny"), czy też nie umieją czytać, ale za to są uczciwi? Jak to jest w przypadku Krystyny Jandy, która dziś rano w Radiu Zet dwukrotnie minęła się z prawdą? Pierwszy raz stwierdzając, że gdyby zaszła w ciążę obecnie (a raczej gdyby obowiązywały zaostrzone przepisy), to na wypadek zagrożenia jej życia nie byłaby ratowana. Na szczęście zaszła w ciążę wcześniej. Swoje "stwierdzenia" opiera jak to sama powiedziała "dokładnym przeczytaniu nowelizacji ustawy". Wow! Jeszcze bardziej szokuje jej wizja o kobiecie w ciąży, która usiadła na zimnym kamieniu, poroniła i została oskarżona o nieumyślne zamordowanie dziecka. Jest ogromna różnica między aborcją, a poronieniem. Znowelizowane przepisy każą jedynie za to pierwsze, że nie wspomnę o tym, że za nieumyślną aborcję kobieta i tak kary ma nie ponieść. No, cóż...

Wierzę szczerość ludzi i myślę, że to po prostu brak umiejętności czytania ze zrozumieniem skłonił ich do poniedziałkowego strajku. Nie wiem tylko, czy wzywanie osób trzeźwo myślących (i oczywiście umiejących czytać ze zrozumieniem) do przeprowadzenia wielkiej lekcji w poniedziałek jest słuszne? Może ktoś odpowie za mnie?


 
 
 

Comments


Niniejsza strona na celu promować zdroworozsądkowe myślenie i krzewić
postawy zgodne z etyką chrześcijańską.


 

bottom of page