Sportowy autorytet
- thinkpomysl
- 11 sie 2016
- 1 minut(y) czytania

Stosowana argumentacja - nie jestem idiotą, aby to robić, bo znam konsekwencje - opiera się na wysokim mniemaniu o sobie i przeświadczeniu, że za każdy zabroniony czyn wymierzana jest kara. Doskonale wiemy, że w przypadku testów antydopingowych sprawy nierzadko wychodzą po latach, czasem nawet po zakończeniu kariery sportowej danej postaci. Abstrahując całkowicie od winy lub jej braku polskich sztangistów, ich dotychczasowy autorytet może sugerować, że ich sposób obrony będzie uznawany za coś na czym można się wzorować. Czy to dobrze, by przykrył on prawdziwą sportową aferę? A może prawdziwą aferą jest właśnie istnienie autorytetu w sporcie?
Comments